czwartek, 17 stycznia 2013

Mam przebłyski

W kwestiach prywatnych. [bo w pracy bez zmian]
Od czasu do czasu przychodzi mi do głowy myśl, że musi być jak jest, i już nie bardzo chce mi się to zmieniać, walczyć z wiatrakami, o coś (kogoś...) zabiegać, martwić się, przeżywać, analizować...
To chyba obojętność - wystarczy mi przelew na koncie.
Wypaliło się? Bo ile razy można pozwolić sie zranić? To może zbyt duże słowo, zawieść raczej.
Widać nadzieję też można zabić.
Oczywiście nie tak ogólnie, na całe życie, we wszystkich tematach - nie róbmy tragedii :-)
Ale jednak... tak mi się jakoś wydaje, że się przelało. W końcu? Nie żebym się cieszyła, ale...

Oczywiście kibluję w pracy, nastrój poprawia mi migoczący płomyk na parapecie - namiastka ciepła i domowego klimatu.

środa, 16 stycznia 2013

Szlag by to wszystko....

Chyba nie żyję!
Mam taką masę roboty, że nie wiem za co się łapać.
Sprawy bieżące. Sprawy zaległe. Kontrola z ZUS (na szczęście chwila, jest OK i już po wszytskim).
Do tego wyrzuty sumienia, że kradnę czas dziecku.
Katastrofa jednym słowem :-(