poniedziałek, 4 listopada 2013

O weekendzie

Czwartek
Jak co roku dobra zabawa z dynią :-)

 Świecimy co wieczór na balkonie. Fajnie wygląda.

Poza tym... nie mogłam się oprzeć.


CATWALK. Kiedyś już miałam na nie chęć, ale kosztowały trochę, a wygodne są średnio więc odpuściłam. A teraz trafiłam na taką przecenę, że kupić musiałam :-) Fajnie wyglądają.
Przy okazji przypomniało mi się, że gdzieś w szafie mam satynowe różowe szpilki w jakiś śmieszny wzorek (nowe!!!). Muszę poszukać, bo na wiosnę będą jak znalazł.

Reszta weekendu rodzinno-towarzyska.
Piątek spokojny. Choć w związku z posiadaniem dziecka bardzo żywego o jakimkolwiek skupieniu ciężko w ogóle mówić. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i być w ciągłej gotowości, ale pocieszam się, że z wiekiem to minie ;-)
Co roku na jednym z warszawskich cmentarzy odwiedzam grób mojej niani z wczesnego dzieciństwa. Rzadko ktoś tam zagląda, ja sama znalazłam go dopiero kilka lat temu.
Bardzo ciepłe wspomnienia, choć zupełnie szczątkowe - więcej wiem z opowiadań rodziny.
W sobotę popołudniu impreza urodzinowa naszych gości z Londynu. Dla Laury okazja do szaleństwa na sali zabaw ze swoim towarzystwem. Nie muszę wspominać, że nie mogliśmy stamtąd wyjść, i z dwóch godzin zrobiło się pięć. Plus głowa mokra jak po prysznicu.
Ja miałam okazję spotkać się na kawie ze znajomymi z czasów licealnych. Tak się składa, że spotykamy się od czasu do czasu zwykle kiedy Anka przyjeżdża do Polski, przy takich właśnie okazjach, no i na wakacjach we Władysławowie. Fajne to jest. Zawsze coś więcej niż Facebook.
Nie wiem jak to się dzieje, ale mam wrażenie, że jakoś specjalnie się nie zmieniamy. No może poza małymi wyjątkami. Generalnie raczej na plus.
Niedziela już zupełnie luźna. Pogoda w miarę dopisała, więc spontaniczny wypad za miasto. Las, spacer, spotkanie ze znajomymi.
Jednak moje samopoczucie określiłabym jako "lekkie rozdrażnienie" - pewne rzeczy czuję przez skórę, czy może hormony, albo podświadomość płata figle (widocznie nie było to nic ważnego).
Relacji foto nie będzie. Chyba muszę kupić nowy aparat fotograficzny - Nikon czasem odmawia posłuszeństwa, a jakość tych zdjęć jak dla mnie nie jest zadawalająca. A może to ja powinnam być bardziej cierpliwa i mniej szybka? :-) Jednak mam ochotę na zmianę, Nikona mam już drugiego i znów mi nie leży. Może Olympus?

A za tydzień znów długi weekend :-) Myślę o jakimś wyjeździe, ale z drugiej strony mam świadomość, że nie mam kiedy generalnie sprzątnąć mieszkania.... no to mam dylemat.
Kusi mnie taki Kazimierz Dolny na przykład, albo morze, albo.... w sumie mogę jechać nawet 400 km. Dobra, przyjrzę się prognozie pogody na początek.

04 listopada, + 7 st. C... ciepło jest, więc.... :-))

niedziela, 3 listopada 2013

Telefon

Trochę byłam zaskoczona.
Zaproszenie na imprezę urodzinową. Lekkie zdziwienie, bo straciłam rachubę.
To już? 40-tka blizniaczek. A myślałam, że mają po trzydzieści kilka...
Jest okazja, jest impreza.
4 stycznia, jakaś knajpa na Nowodworach, nie wiem która dokładnie, ale gdzieś blisko nas.
Mała czarna, szpilki i kurtka z piór marabuta - jak znalał!
No to się zabawimy. Karnawał w końcu. I super okazja, żeby spotkać tylu znajomych.

Bla bla ble ble

Miałam dziś wyjąć laptopa i coś napisać, ale sił zabrakło.
Skończyło się z tabletem w łóżku. Akurat pisać na nim nie znoszę, choć w sumie bywa, że ulegam. Kupiłam go przed wakacjami, obiecałam Laurze jako rozrywkę na podróż. Choć w zasadzie nie ja.... no ale kupić musiałam. Obietnic się dotrzymuje, tak?
Padło na samsung galaxy tab 2 7.0 z wbudowanym modemem 3G. Na początku mnie wkurzał, po tygodniu miałam ochotę go zwrócić, ale dziecko protestowało. Na wakacjach się przydał, nawet go polubiłam. I chyba kupię drugi, bo czasem mamy z córką  małe spięcia ;-)
No dobrze, czyli relacja z weekendu + foty w poniedziałek, bo cierpliwości brak i oczu jednak szkoda. O godzinie nie wspominając. Dobranoc.