czwartek, 3 lipca 2014

Marzy mi się już...

... Bałtyk.
Ale to jeszcze nie teraz. Koniec lipca i koniec sierpnia ponownie. Muszę poczekać.
Na razie w planach gorący weekend.
Gorący razy 2.
Raz, jeżeli wierzyć prognozom. Dwa... bo tak ;-)
Bo... odzywa się to moje "mrrrr...". Kwestia być może pogody, brązowej skóry i towarzystwa.
Tak czy inaczej czuję dziwny niepokój.
Kiedyś przymknęłabym na to oko, pewnie nawet by mnie to ucieszyło.
Dziś cieszy umiarkowanie, po prostu ciągle jeszcze jestem w formie.
A poza tym się boję - bo siebie samej powinnam się bać.
Wiem o tym doskonale. Szczególnie, kiedy znajduję się w takim stanie.
Nie tylko ja zresztą. Ci, którzy zniknęli w czasoprzestrzeni też wiedzą.
Nie chcę się zastanawiać, ale z tyłu głowy mam myśl: czy to może ten czas?
Znów?