czwartek, 5 marca 2015

Dziś...

było intensywnie.
Rano, jak co dzień na stoku.
Ja z instruktorem. A Laura niby też. Teoretycznie, bo generalnie robi co chce. Tzn zjeżdża, ale sama, więc... jak i gdzie się uda tak jest. Ale niech się bawi, przynajmniej się nie zniechęci. Grunt, że się nie boi, a że stok prawie pusty to małe ryzyko, że coś się stanie.
Popołudniem pojechaliśmy do Bukowiny. Do term. Fajny relaks. Laura prawie się rozpuścíła ;-)
Tylko miałam obawy czy stamtąd wrócimy do Zakopanego, bo była jaka śnieźya, że szok.
Zresztą śnieg pada każdego dnia, więc na pogodę narzekać nie możemy.
Poza tym dobre jedzenie - próbuję najeść się jagnieciną na zapas ;-)
A wieczór przy winie oczywiście...

niedziela, 1 marca 2015

Za...

trochę więcej niż dobę ruszamy.
Wszyscy ferie kończą, a my właśnie zaczynamy.
Plany są. Narty - mam nadzieję, że pogoda pozwoli, trochę spacerów, termy.
Zamierzam też odespac ostatnie intensywne tygodnie.
Zobaczymy co w tego wyjdzie.
Nastawienie pozytywne jest :-)
Knajpa na obiad w drodze wybrana, tak trochę przed Krakowem - bez tego podróż traci na uroku.
Zdecydowanie bardziej lubię jednak drogę na północ niż na południe. No ale na morze też przyjdzie czas.