piątek, 16 maja 2014

Leje

Pewnie tak jak w prawie całej Polsce.
Dwa dni temu chciałam napisać, że brakuje mi majowego deszczu. Z tym, że nie o taki deszcz mi chodziło. I nie o taką temperaturę.


Z weekendowego wyjazdu chyba zrezygnuję, na rzecz sprzątania. W końcu można spędzić miły wieczór także w domu, nie?
Sprawy pracowe przemilczę. Szkoda gadać!
Sprawy inne... no tak. Myślałam, że już za mną (za nami), a tu się okazuje, że nie do końca... spadki, sradki, papiery, sądy, prawnicy. I żadnego ruchu, po prostu chcąc nie chcąc muszę w tym uczestniczyć. Dam radę, nie mam wyjścia.
Jedna myśl mi tylko nie daje spokoju... no cóż, może właśnie tego chcę? (tak przy okazji)
Dieta przedwakacyjna.
Dawno nie fundowałam sobie takiej bomby witaminowej. Sałatka owocowa. Codziennie obowiązkowo. Wiem, że słodka. Ale lepsza niż batony. Poza tym kiełki rzodkiewki. Mix sałatowy. Krwista wołowina. Gotowany drób i królik. Warzywa na parze. Biały twarożek. Chrupkie pieczywo w ilości minimum. Kawa. Herbata owocowa. Z wodą jest najgorzej. Bo generalnie nigdy nie chce mi się pić.
Efekty już są. Może nie spektakularne, ale nie o to przecież chodzi.
Z pozdrowieniami znad kubka kawy ;-)
 

5 komentarzy:

  1. Ulewa masakra wyjść z domu na parę minut i juz człowiek cały mokry...

    OdpowiedzUsuń
  2. No to trzymam kciuki za wszystko :) musisz przetrzymać, by było dobrze, a że warto to nie ma się co nawet zastanawiac :)
    co do wody, jak już się zacznie to szybko wpada się w ten rytm, człowiek łapie się na tym, że po pewnym czasie tej wody zaczyna brakowac i organizm sam się upomina... da się tego nauczyć :)
    KK

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie na szczęście nie pada, za to wiatr jest taki, że może głowę urwać.

    Co do sądów i tych innych, niestety w PL to wszystko się ciągnie jak flaki z olejem, współczuję Ci tego wszystkiego. Pamiętaj, tylko spokój i cierpliwość Cię uratuje :)

    A co do założeń: do owocowych sałatek powinnac dodać warzywne i je sobie przeplatać, raz taka raz taka. Odrzucenie chrupkiego pieczywa to dla mnie nierealne, jestem od niego uzależniona, szczególnie jak jest ciepły i ma mocno brązową skórkę (najbardziej niezdrowa opcja z możliwych). Totalnie przepadłam ale zaczynam detoks. Jak udało mi się z serem żółtym i trójkącikami, to uda mi się z chlebem. Dlatego tym bardziej trzymam za Ciebie kciuki :)

    Pewnie, że w domu można się ładnie ubrać, przystroić stół i spędzić miło czas...nie tylko przy stole;>

    A porządki...oj tak, muszę zrobić i to generalne...

    OdpowiedzUsuń
  4. ja to nawet lubię jak tak sobie pada za oknem. Twój jadłospis brzmi mega apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. mój Młody mawia ostatnio... dzień bez deszczu - dzień stracony :P albo Matka idź kup sobie kaloszki :P (to jak 3 raz po duperelkę leciał do sklepu, o której przez wrodzoną sklerozę zapomniałam jak sama byłam na zakupach, czy przy 2 poprzednich jego wysyłkach)

    OdpowiedzUsuń