Już jest ok. Gorączka była przez jeden wieczór, za to konkretna. Został niewielki katar i chrypa. No ale jak się je śnieg w szkole w czasie przerwy...
Imprezy będą zaliczone. I może nawet kino w niedzielę. Tydzień temu byłyśmy na Pingwinach z Madagaskaru, a jeszcze tydzień wcześniej na Dzwoneczku. Została nam nowa Barbie í Spongebob. Fajne są takie wspólne wypady do kina, choć dość kosztowne. I mam dość popcornu i coli.
Super, że chorowanie się nie rozsiadło u Młodej na dobre.
OdpowiedzUsuńCiesz się i nie marudź z tym kinem :)
Młody nigdy nie lubił kina, ale dopiero niedawno wyszło dlaczego ... niestety kino to nie dla niego, a już nie z dźwiękiem przestrzennym - dźwięk w kinie to dla niego koszmar i nie tylko w kinie, ale nie narzekam (przynajmniej nie ja*) bo na dyskotekach również dźwięk mu głowę rozsadza, a nie daj boże żeby gdzieś były podkręcone basy... wzdech - ja akurat mam dokładnie odwrotnie od własnego syna - basy są bardzo, bardzo dobre.
jakaś ona niestety może mieć inne zdanie, bo ani kina, ani dyskoteki... ciężko może być, bo koncerty też w plenerze, akustyka w pomieszczeniach jest katastrofą