Laury polega teraz na tym, że sama chodzi do szkoły (podwożę ją pod bramę) i sama wychodzi na osiedlowe podwórko.
W tym drugim mimo wszystko muszę ją trochę dyskretnie kontrolować, bo jednak jest "z lekka" roztrzepana i głupie pomysły przychodzą jej do głowy, szczególnie w grupie rówieśników.
No ale... ja w tym wieku biegałam po całym osiedlu i tylko głowa mi odskakiwała. Wątpię, żeby moi rodzice mieli blade pojęcie, gdzie w danej chwili jestem. Z tym, że to były inne czasy...
Rozważam więc zakup KizON, bo swojego smartfona zgubi jak nic, a jakąś kontrolę i kontakt z nią mieć muszę.
W sumie fajnie, że dziecko odcina pępowinę.
Szkoda tylko, że tak się zachłysnęła tą wolnością, że zapomniała o całej reszcie, wskutek czego musiałam dziś rano w samochodzie odrabiać z nią ćwiczenia z dodatkowego angielskiego, bo jej się zapomniało... ;-)
A poza tym to prawdziwa wiosna, zielono się robi i nawet deszcz jest przyjemny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz