zakończyłam na balkonie z butelką zimnego limonkowego Breezer`a w ręku.
Szampan wyszedł wcześniej ;-)
Upalna była ta noc.
Mogłabym spać na zewnątrz.
Ale to może dzisiaj. Lepsze warunki. Wygodniej.
Chyba, że deszcz lub burza przeszkodzą.
Dzisiejszej nocy miejsce w moim łóżku zajął pies. Wrócił z wakacji.
Uświadomiłam sobie, że to koniec laby.
Dziś wieczorem Laura wraca z obozu.
Od dzisiaj znów jestem (tylko) mamą.
Pikantne gadżety schowałam głęboko w szufladzie.
Paznokcie nie mają już koloru żywej czerwieni, ale cielistego różu.
Nie odpuściłam tylko krótkim szortom. Jest za gorąco.
I nogi mają zbyt ładny odcień brązu.
Demon seksu zasypia.
Siniaki poznikały, a razem z nimi...
Półmetek wakacji. Urlop przede mną :-)
Są jeszcze weekendy.
Kraków na pewno.
Może Toruń... ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz