niedziela, 11 grudnia 2016

Tego nie lubię

Przedświątecznego pędu. Tłumów w sklepach. Pośpiechu.
Prezenty właśnie zamówiłam przez net. Miało być "skromnie" wyszło jak zwykle ;-)
Laura zamówiła:

1. Kominek i woski zapachowe Yankee Candle


2. Grę Dumel Discovery "Prawda czy fałsz"
 

3. Misia z Fundacji TVN - Tosia
4. Zestaw kreatywny do projektowania TOP MODEL


5. Pościel z motywem świątecznym (tu mam dowolność... ufff)



Chciała jeszcze wrotki, ale z tym poczekamy raczej do wiosny. Łyżew nie kupujemy, bo dopiero ma się uczyć jeździć - nie wiadomo jak pójdzie - na razie wypożyczymy.
Nie wspomnę już o nowej świątecznej sukience...
... skrzydłach anioła na konkurs piosenek świątecznych, czapki z oślimi uszami na jasełka... itd.

W szkole rozgardiasz, bo nie dość, że jutro sprawdzian semestralny, to jeszcze konkursy świąteczne (muzyczne i plastyczne), jasełka, kiermasze, spotkania. Więc do zrobienia kartki, szopki, bombki, ozdoby...
Nie wiem, kiedy to ogarnę???
O ilości pracy w fabryce nie chcę nawet myśleć, bo nie ogarniam. A tu na sprawy szkolno-domowe trzeba tyle czasu, że o dodatkowych godzinach nie ma mowy, a raczej by wypadało kilka razy się z pracy urwać (nie ma wyjścia, po prostu muszę).
Czasem robię coś z domu, niby miałam i dziś, ale pół wieczoru mi zeszło na kupowaniu prezentów. A teraz to mi się chce spać.
Tak więc... podobno robota nie zając.
Aaaaaa... jeszcze pies musi do fryzjera i na obcięcie pazurów.
Rozrabiaka kochany, ale jednak sporo czasu trzeba poświęcać na jego pielęgnację, choćby codzienne czesanie.
Urósł i spoważniał trochę ;-)


To już może będą te święta, to może trochę zwolnię, odpocznę.

piątek, 2 grudnia 2016

Zrobiło mi się ciepło...

... z lekka, gdy zupełnie przypadkiem wśród znajomych mojego znajomego na FB zobaczyłam... yyyy?
W pierwszej chwili byłam przekonana, że jednak mi się przewidziało.
Choć już intuicja zaczęła działać, i... no właśnie, nie ma co zaklinać rzeczywistości.
Otóż nie, ze wzrokiem wszystko w porządku.
Ja mam tylko nadzieję, że ich znajomość jest mniej więcej tak luźna jak moja z JK.
Po prostu znajomy znajomych, widujemy się przelotem na wakacjach we Władku.
Nie, żebym się wstydziła przeszłości, no ale jednak, umówmy się, święta to ja wtedy nie byłam, więc lepiej by to i owo w detalach nie wypłynęło tam, gdzie raczej nie powinno.
A właśnie całkiem nie dawno sobie myślałam, że to rozdział zamknięty.
Tak na głucho [choć przez głowę przemknęła mi myśl, z czystej ciekawości, jak on teraz, po tych kilku latach, wygląda?].
Było, minęło. Nie wróci w żadnej postaci.
I pamiętam już tylko to, co z tej relacji wyniosłam pozytywnego.
[A było coś takiego?]
No to się "trochę" jednak myliłam!

wtorek, 29 listopada 2016

Gdzieś w międzyczasie...

... zapomniałam o kolejnej rocznicy mojego blogowania.
Tak na szybko nie umiem sobie nawet przypomnieć której?
Życie pędzi.

Ostatnio, "prześladuje" to może za dużo powiedziane, ale nie daje mi spokoju myśl, że na pewne rzeczy w moim życiu jest już za późno.
I frazes "nigdy nie jest za późno" nijak się tu nie sprawdza.
Nie żebym żałowała, ale tak jakoś... a może po prostu do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć i dostatecznie dużo przeżyć, żeby to coś nabrało dostatecznie dobrego kształtu i odpowiedniej jakości?
Na przykład śpiewać już nie będę.
Paradoksalnie teraz, kiedy naprawdę to wychodzi i lubię słuchać siebie samej, jest jakieś 20 lat za późno.