wtorek, 17 września 2013

Napięty plan

Na najbliższy miesiąc jak sądzę. Kolejność (prawie dowolna). 1. Urodziny Laury. "Mamo, koniecznie muszę zaprosić koleżanki". "Mamo, ale musi być Monster High! Mamo, powiedz, że będzie". "Mamo, ale tort też z Monster, i zastawa, i balony". "Mamo, ale gdzie to zrobimy?". Mamo, mamo, mamo... Znalazłam miejsce, gdzie takie urodziny tematyczne dla 5-latków można zrobić. Połowę rzeczy będę musiała załatwić sama (zastawa i większość dekoracji), ale przez 2 godziny dzieciaki będą zajęte przez animatorkę. Rachunku za tę imprezę nie chcę nawet widzieć, ale myślę, że będzie szczęśliwa, choć wie, że to jest prezent urodzinowy ode mnie i żadnego innego już nie dostanie. Reszta rodziny niech się wykaże. 2. Fryzjer. Dziś poszła z babcią. Odważna dziewczyna! Zdecydowała się obciąć włosy radykalnie, bo tak do wysokości brody (a ma do pasa). Ma dość czesania, spinania, wiązania i godzinnego suszenia. Ja zresztą też. Włosy odrosną, choć twierdzo, że długich już nie chce. Mam tylko nadzieję, że jej się nie zmieni i nie zażąda przyklejania (przedłużania?!). 3. Weekendowy wyjazd nad morze. Mam nadzieję, że wyjdzie. Pogodę zapowiadają dobrą. Może dostanę 2 dni urlopu. 4. Remont Remontują balkony i elewację. Powinnam kupić gres na podłogę. Nie mam kiedy, nie wiem jaki. I mi się nie chce. Znaleźli sobie czas na remont. Jesienią, kiedy pada. 5. Medycznie Laura w listopadzie na ćwiczenia rehabilitacyjne, żeby wyprostować kolana - na szczęście już zapisana. Okulista Laury - nie ma zapisów do końca roku, więc trzeba iść do gabinetu i jakoś się wcisnąć po znajomości. Moje USG oczu i konsultacja w szpitalu - w planach. Mój stomatolog - w trakcie, ale kosztuje małą fortunę. O ginekologu i mammografii nie wspomnę - temat przechodni, na wiecznie "nie wiem kiedy". 6. Przedszkole Skasowali zajęcia dodatkowe, więc jest problem. Zaczepiłam się do Rady Rodziców, nie wiem co mnie napadło - chyba mam za dużo wolnego czasu?! 7. Finanse Zrujnowane przez wakacje. Powyższe plany też średnio sprzyjają oszczędzaniu. Czyli nie ma zmiłuj... A tak poza tym to nic szczególnego. Kompletny brak czasu, dni wypełnione po brzegi. Tylko w niedzielę włóczyłyśmy się po lesie ze 4 godziny - takie towarzyskie wyjście na grzyby. Świetny spacer :-) Poza tym uzupełniamy garderobę na sezon jesienno-zimowy (znów wydatki!). Czasem myślę sobie: zwolnij, bo naprawdę nie warto... (ryzykować).

2 komentarze: