piątek, 3 października 2014

K & K

I napięty plan na październik.
Dziś urodziny kuzynki. Sala zabaw w okolicach Warszawy, jedziemy zaraz po 16.
No to chyba przy okazji zaliczymy jeszcze weekend w lesie... taka okazja :-) Pogoda ładna.
Choć w zasadzie to powinnam ogarnąć się zakupowo. Laura nie ma butów na jesień: na razie biega jeszcze w balerinach, w porywach zakłada adidasy.
Ja za to "zgubiłam" swoje różowe Catwalki, przekopałam dwa mieszkania i nie mam pojęcia, gdzie są - muszę zrobić drugie podejście. Cieliste szpilki na razie są u szewca (rychło w czas).
Sobie muszę kupić zimową kurtkę. Zbierałam się cały zeszły sezon, ale zima była łaskawa, więc koło lutego odpuściłam. W tym roku odpuścić już nie mogę - pragnę czekoladowego brązu.
Poza tym Laura zapisała się na treningi judo... taaaa.... bardzo jej się spodobało, ja uznałam że to dobra gimnastyka (trening dość intensywny, na razie sprawnościowy, a poza tym może trochę ją zdyscyplinuje...). Więc trzeba by zakupić strój treningowy - Decathlon się kłania.
Więc mamy judo (2 x tyg.) i balet (1 x tyg.). "Mamo, a ja bym chciała na basen".
Chyba się zwolnię z pracy, żeby ją wozić/prowadzać na te wszystkie zajęcia. Dobrze, że pomysł z zajęciami teatralnymi odpadł, a na dodatkowy angielski jeszcze nie uzbierała się wymagana czwórka dzieciaków.
Mimo, że te wszystkie zajęcia są trudne do ogarnięcia w sensie logistycznym, to póki ona ma chęć to pozwalam jej korzystać, niech próbuje, sprawdza co ją interesuje. Poza tym ruchu nigdy nie za dużo - lepsze to niż tłuczenie w gry na tablecie czy smartfonie. Na to ma czas jak już leży w łóżku.
Za tydzień córka ma urodziny. "Mamo, a moje przyjęcie???" No tak. Wstępnie załatwiłam, tak z biegu, przejrzałam net, dobre opinie, dogodna lokalizacja, tzn. wiem gdzie zrobimy. Cenowo też powinno być w miarę OK. Muszę dziś tylko zrobić rezerwację - sobota 18.X. A potem przemyśleć temat przewodni imprezy, zrobić zaproszenia, zamówić tort itd. No dobra, mam 2 tygodnie, które - jak znam życie - tylko śmigną.
Jeszcze impreza rodzinna, to za tydzień.
I fryzjer + paznokcie  - też za tydzień. W końcu się zgrałam z moją fryzjerką, a trwało to ze 3 miesiące. Jej urlop, mój urlop, weekendowe wyjazdy, wypad nad morze, jej wolne soboty (w tygodniu nie ma w ogóle szans). Jedną z ich poświęci mi właśnie za tydzień. Laura stwierdziła, że też obcina włosy, bo ma dość czesania i suszenia przez godzinę. No fakt. Rok temu obcięła na wysokości szyi, dziś ma włosy do połowy pleców. Odrosną. Może nie zmieni zdania przez tydzień...
Jeszcze kosmetyczka się przypomina, trzeba by coś zrobić z twarzą po lecie.
26 października - teatr Palladium, przedstawienie taneczno-baletowe "Szeherezada i Piraci".
27 października - mamy bilans 6-latka, i pewnie szczepienie, które przegapiłam - na razie nie ma szczepionki w przychodni, więc sobie nie zawracam tym głowy. Chciałam nawet kupić jakąś lepszą normalnie w aptece, ale podobno takiej nie ma - muszę zgłębić jeszcze temat.
31 października mamy przyjęcie urodzinowe dzieciaków z Londynu. Ściągają do PL na kilka dni, więc czeka nas sala zabaw w Halloween :-) Fajnie!
W kinach nowy repertuar dla dzieci. Musimy się wybrać. Przynajmniej na Barbie.
Tak w międzyczasie to powinnam ogarnąć mieszkanie, tak gruntowniej. I tu widzę duży znak zapytania. Bardzo duży. I nie wiem czy się nie skończy na pani do sprzątania, bo zwyczajnie czasowo nie ma jak i kiedy.
Samochód też domaga się myjni i sprzątania wnętrza. Bo ile można wozić piach z plaży?
A gdzie czas zabawę z dzieckiem, plac zabaw, spacer? A na chwilę spokoju dla siebie???
Wiem jedno, szykuje się jakiś dziki pęd.
Na listopad jeszcze konkretnych planów brak. No może poza jednym terminem, ale o tym jeszcze przez chwilę nie myślę. Planuję - jak tylko pogoda dopisze - weekendowy wypad do Kazimierza.

5 komentarzy:

  1. niezłe plany
    dobrze, że jeszcze jako tako ogarniasz

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! jak Ty to ogarniasz to ja nie wiem! Ja mam mega wyrzuty sumienia, że Eryk nie chodzi na żadne zajęcia dodatkowe :( kurde nie wyobrażam sobie tej gonitwy jeszcze z małą w foteliku...ech muszę o czymś pomyśleć może choć jakiś sport albo angielski gdzieś blisko domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy wszystko blisko domu, inaczej byłaby tragedia.
      Ja z kolei mam wyrzuty, że tak mało czasu mogę osobiście spędzać z Laurą. Swoje zajęcia ma podczas mojego pobytu w pracy. Tylko na balet jeździmy razem. Ale i tak, w zwykły dzień tego czasu tylko dla nas brakuje.

      Usuń
  3. WOW!! Faktycznie masz co robić!

    OdpowiedzUsuń