środa, 31 października 2018
środa, 24 października 2018
Z niecierpliwością
Sezon na kocyk i ciepełko właśnie się zaczął.
A w niedalekiej perspektywie weekend bez dziecka...
Zaraz Halloween
Potem można już zacząć myśleć o świątecznych jarnarkach.
Może w tym roku gdzieś alej się wybierzemy...? Fajnie by było.
czwartek, 18 października 2018
Spotkanie po latach
Za tydzień.
Z moją licealną klasą. I znajomymi z równoległych.
Blisko 30 lat po maturze.
Widzieliśmy się chyba z 15 lat temu. Oczywiście z kilkoma osobami mam prawie stały kontakt, bo Londyn, wakacje we Wladku, poza tym FB.
Generalnie miała być babska kawa, a wyszło konkretne spotkanie. I plany na rocznicę matury w maju :-)
Można się zacząć bać, bo towarzystwo mocno rozrywkowe od zawsze.... naszej imprezy po zdanej maturze to raczej wolimy nie pamiętać... bawiło się chyba pół osiedla, a reszta dzielnicy nas słyszała ;-).
Dobrze, że nie miałam tam wtedy żadnych zawirowań uczuciowych, bo to nigdy nic nie wiadomo, ludziom na "starość" odbija i robią głupoty.
A "odgrzewane kotlety" generalnie zdrowe nie są i szkodzą... choć na szczęście nie zawsze i nie wszystkie... ;-) ♡♡♡
niedziela, 14 października 2018
W plenerze
Ogarnąć kilka rzeczy w głowie.
Jej.
I mnie.
sobota, 13 października 2018
czwartek, 11 października 2018
poniedziałek, 8 października 2018
niedziela, 7 października 2018
Od zawsze
I o ile ciąża, mimo ogólnej sytuacji, to był okres prawie jak z magazynu o celebrytach, tak z upływem czasu jest coraz gorzej.
Wiem, wiem... nie wypada tak mówić, myśleć nawet.
G...no prawda!
sobota, 6 października 2018
piątek, 5 października 2018
czwartek, 4 października 2018
Do przemyślenia
Podwyżka z trzema zerami paradoksalnie tylko komplikuje i tak trudną sytuację.
I podjęcie ostatecznej decyzji.
Może inaczej - wpływa na termin jej podjęcia.
Pieniądze są potrzebne, niestety dają szczęście (na moment krótszy lub dłuższy) i pomagają spełniać marzenia. Nie wszystkie oczywiście, za to nie tylko swoje własne.
Tylko czasem człowiek stoi już pod ścianą i żadne pieniądze nic nie zmienią. Te osiągalne realnie oczywiście. Bo zawsze istnieje suma, która jest w stanie załatwić wszystko. No może prawie, z nielicznymi wyjątkami.
No więc nie jest wesoło.
Z jednej strony wizja teoretycznie szybszej możliwości ewakuacji gdzieś w spokojne miejsce, a z drugiej "Nie mam siły, chęci, chcę uciekać teraz, zaraz, natychmiast, mam dość i ani chwili dłużej".
I znów stanąłem w rozkroku i za cholerę nie wiem, co robić?