W zasadzie już mamy, tzn. na sobotę.
A na niedzielę jeszcze się coś wymyśli. Może kino, bo znów grają kolejne wcielenie Barbie, a poza tym rybkę Nemo i renifera Niko, więc jest w czym wybierać.
Co prawda miałam nadzieję na "rodzinne" spotkanie, ale coś mi się wydaje, że trochę się zagolopowałam w swoich oczekiwaniach... halo, tu ziemia ;-)
Przedwczoraj, razem z Laurą robiłyśmy pracę plastyczną z okazji Roku Korczaka "Dziecko to mikrokosmos z własnym słońcem" - taki przedszkolny konkurs. Wyszedł nam całkiem zgrabny, kolorowy kolaż. A teraz wydaje mi się, że poszłam trochę na łatwiznę z wycinaniem obrazków i postaci z gazet i katalogów, oraz z trójwymiarowymi naklejkami motylami. No ale nic. Miało być o dziecku, rodzinie, prawach, marzeniach, szacynku i tolerancji.... i było.
Laura zachwycona, oczywiście liczy na nagrodę lub choćby wyróżnienie, taaaa.......... "mamo, dlaczego nie wygrałam?" - jak ja to kocham!
Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia - może będzie jeszcze okazja.
Zimno mi. Grzeję ręcę na gorącym kubku herbaty.
oby się ocknął...super plany macie! napisz potem na co poszłyście do kina :) buziaki
OdpowiedzUsuńKino...super plan:-)
OdpowiedzUsuńS.
faktycznie szkoda, że nie zrobiłaś zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMnie tez ostatnio nie ejst zbyt ciepło;/