środa, 7 listopada 2012

Zaległości hurtowo

12/14/15 października 2012

Najpierw Laura miała urodziny, czwarte.
W dwóch, a nawet trzech turach.
Dzień urodzin - czwartek niestety, życzenia, prezent ode mnie, dziadków, odwiedziny ulubionej cioci, tort tiramisu, telefon od taty.
Poza tym cukierki w przedszkolu (dla dzieci) i trocik dla pań.



 
Na niedzielę zaprosiła chrzestnych i Patryka. A ja zrujnowałam się na wymarzony tort, który ładnie wyglądał, ale smakiem nie powalał... w przeciwności do truskwkowego picollo ;-)
Prezent - zupełna niespodzianka - domek dla Barbie - szał!
 


 
 
Natomiast w poniedziałek spotkanie z tatą, pierwsze od roku.
Moje dziecko jest zupełnie bezstresowe. Jakby się rozstali dwa dni wcześniej. Nie dość, że przez cały dzień nadawała, że spotka się z tatą, to przy nim trajkotała jak najęta. A że dostała wymarzony (który to już z kolei???) prezent - domek na drzewie dla koników Filly - to już była w ogóle wniebowzięta!

 
 
20/21 października 2012

Ostatni ciepły i pogodny weekend.
W sobotę wybrałyśmy się na plac zabaw na pół dnia, a potem na gofry.
Było super!






A w niedzielę na wieś i do lasu na grzyby.












3 listopada 2012

CH Blue City - My Little Pony - Przyjaźń to magia - Królewski Ślub!
Istne szaleństwo.
Kucykowy fryzjer, zdjęcia w przepraniach, cukierenka - modelinowe ciastka, kwiaciarnia, projekcja filmów, występy, konkursy. Szał jednym słowem!
Oczywiście, ponieważ nic nie wygrała i była niepocieszona, wybrała sobie w Zamek Księżniczki.
Nic to, że tydzień wcześniej naciągnęła tatusia na Lego Friend Klinika Weterynaryjna.





Ogólnie żyje nam się dobrze, wesoło i bardzo intensywnie.
Laura już nie może się doczekać zimowych imprez w CH WOLA PARK - jak co roku weekendowe Miasteczko Mikołaja, Pani Zima, konkursy, zabawy, śpiewanie kolend, zdjęcia z Mikołajem.

A poza tym? Od października co weekend widujemy się z tatą. Razem, co oczywiste. Przyjmuję to co jest z uzasadnioną ostrożnością, na razie bez planów, przynajmniej z mojej strony: co dalej? Choć muszę przyznać, że swoich uczuć się boję, bo kompletnie sobie nie ufam...
Laura za to pełny luz.
No cóż, zobaczymy jaki scenariusz napisało dla nas życie?

2 komentarze:

  1. Skoro notka spóźniona to i spóźnione życzenia od cioci Kasi;) Tort to ta lala barbi? dla mnie bomba:)
    Mała spotka się z tatą pierwszy raz od roku? Ojoj lubię takich tatusiów. Znam też takiego, a potem jeszcze ma pretensje o źle wychowywaniu małej, ha ha. Śliczniutką masz tą swoją córunię, sama słodycz:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! faktycznie prowadzicie bardzo intensywne życie ale czytając to wszystko ciesze się, że ejsteś dla niej :]

    Niewymownie wręcz cieszę się też z tego pwodu, ze stwarzacie Laurze sznas ena kontakt z ojcem, o czym już rzesztą pisałam.

    Tak lego Friends robi teraz zawrotną karierę...chyba niedługo wygryzie Barbie z interesu :P

    A co do tortu, to faktycznie prezentuję się bardzo smakowicie...:]

    OdpowiedzUsuń