W kwestiach prywatnych. [bo w pracy bez zmian]
Od czasu do czasu przychodzi mi do głowy myśl, że musi być jak jest, i już nie bardzo chce mi się to zmieniać, walczyć z wiatrakami, o coś (kogoś...) zabiegać, martwić się, przeżywać, analizować...
To chyba obojętność - wystarczy mi przelew na koncie.
Wypaliło się? Bo ile razy można pozwolić sie zranić? To może zbyt duże słowo, zawieść raczej.
Widać nadzieję też można zabić.
Oczywiście nie tak ogólnie, na całe życie, we wszystkich tematach - nie róbmy tragedii :-)
Ale jednak... tak mi się jakoś wydaje, że się przelało. W końcu? Nie żebym się cieszyła, ale...
Oczywiście kibluję w pracy, nastrój poprawia mi migoczący płomyk na parapecie - namiastka ciepła i domowego klimatu.
przykro mi Anusiu
OdpowiedzUsuńHm...może jesteś już zmęczona zwyczajnie?
OdpowiedzUsuńJA niestety u siebie w pracy nie moge mieć ani kwiatów, ani świeczek, ani kominka zapachowego;/:(
Noo wreszcie tu trafiłam...
OdpowiedzUsuń