poniedziałek, 29 września 2014

Znowu w domu

Bardzo nie chciało się wracać. Tym bardziej, że pogoda piękna. Morze spokojne. Zero fali. Idealne słońce.
O ile w weekend było sporo ludzi to dziś zupełnie pusto. Cała plaża dla nas :-) Cisza i spokój. Telefon nie dzwoni, bo nie ma zasięgu. Internet z ledwością działa w kilku miejscach przy samym brzegu morza. Dla mnie raj.
Do tego pyszne ryby. I oblędna szarlotka w knajpie u sasiadów. Kilometry zrobione na spacerach plażą. Woda, w której bez problemu można zamoczyc stopy.
Odpoczęłam.
Niestety, sezon wakacyjny trzeba uznać za zamkinięty ;-(

środa, 17 września 2014

Duchy przeszłości

Tym razem pozytywnie. Kumpel z piaskownicy, podwórka i szkoły podstawowej.
Dziś wykładowca w SGH.
Spotykamy się ostatnio dość często choć tylko przelotnie.
Jego matka miała nadzieję, że będziemy parą ;-) A może ciągle ją ma? Bo teoretycznie byłoby to możliwe.
Ja jednak dziś wieczorem wybrałam kawę z pewnym przystojniakiem. Chyba jedna z ostatnich okazji na kawiarniany ogródek. Coś co uwielbiam. Jedno z moich ulubionych miejsc. Kawa. Kieliszek wina. I chemia... chyba jednak zrezygnuję z planów na sobotę - kolejny weekend w domu w lesie to bardzo kusząca propozycja :-)

poniedziałek, 15 września 2014

Luźne myśli

Leżę w łóżku. I kicham. Trzeba będzie wynieść więcej kocy na taras next weekend. I przestać udawać, że jest środek lata.
Fajne uczucie spotkać towarzysza szczenięcych zabaw z piaskownicy. Tomek :-) Kawa na horyzoncie?
Miła odmiana.
Zniknął mi seks z bloga. Dobrze, że nie z życia ;-) Szczegóły zachowam dla siebie. Ale jest dobrze, naprawdę fajnie. Iskrzy!

Plan na "za tydzień"

Weekend dla mnie.
Fryzjer. Kosmetyczka. Zakupy.
Trzeba uzupełnić garderobę na jesień. Pobieżny przegląd sklepów w sobotnie przedpołudnie zaowocował kilkoma "achami" i "ochami" ;-)
Buty. Kurtki. Kilka topów. I absolutny the best - czarne rurki.
I tylko mam nadzieję, że oko mnie nie zawodzi - nie lubię niemiłych niespodzianek. Bo z powodu pośpiechu i weekendowego luzu w wyglądzie do żadnych przymiarek nie doszło. Nauczona doświadczeniem doskonale wiem, że jak przysłowiowe gniazdo na głowie to żaden ciuch nie wygląda tak jak powinien, więc i tak nic nie kupię. Po prostu szkoda czasu.
Więc umówiłam się sama z sobą na za tydzień.
No chyba że... pogoda będzie nas rozpieszczać tak jak do tej pory, i zamiast do centrum handlowego pojadę prosto do lasu, tłukąc kilometry na spacerach i wygrzewać się w jesiennym słońcu na tarasie. Ale kto to może wiedzieć... ;-)
Tydzień później planujemy tradycyjnie wypad nad morze. Przedłużony weekend, puste plaże, i tym podobne klimaty. KOCHAM!!!
Bo potem to już naprawdę na poważnie trzeba będzie wskoczyć w wysokie obcasy i ogłosić koniec wakacyjnego sezonu.
A na dodatek generalnie posprzątać mieszkanie ;-(

Laura w szkole bardzo dobrze. Najbardziej aktywna w grupie. Śmiała. Gadatliwa. Wszędzie jej pełno i wszystko potrafi załatwić. Pomijając drobny szczegół, że ma własne zdanie, jest uparta jak osioł, i mało ją interesuje, że ma być inaczej, niż ona to sobie wymyśliła.
Jakie to ma konsekwencje w domu to temat na osobnego posta. W skrócie: z byle pierdoły potrafi się rozpętać taka burza, że... wolę o tym nawet nie myśleć. Daję jej jeszcze chwilę na ogarnięcie się - inaczej nieodwołanie skończy się psychologiem, dla nas obu. Bo mając świadomość kilku faktów i sytuacji doskonale wiem jak to może rokować na przyszłość. Niestety...

niedziela, 14 września 2014

Chyba ostatni letni weekend

Tradycyjnie w lesie. Na "roboczo". Zupełnie na luzie. Dni dla Laury. A wieczory na tarasie... mrrr ;-) Ale i tak mam wrażenie, że coś wisi w powietrzu, coś się wydarzy. Czekam...

piątek, 12 września 2014

Pozytywnie



A dziś rano - jak zwykle w samochodzie - stwierdziłam, że wspomnienia już nie bolą :-)

środa, 10 września 2014

Śnił mi się dziś

Chyba nawet jakoś dobrze.
Przez cały dzień miałam wrażenie, że na coś czekam.
Ale nic, spokój.
Jeszcze nic straconego ;-)
A Kraków czyta, czyta, czyta...

sobota, 6 września 2014

środa, 3 września 2014

Nie znoszę

powrotów do pracy po urlopie :-(
Dla mnie wakacje mogłyby trwać przez cały rok.
Dobrze, że to tylko 2 dni.
Na weekend uciekamy do domu w lesie. I...