za nami.
Było kameralnie.
Czasowo nie dałam rady zorganizować imprezy dla dzieciaków z klasy. Zresztą myślę, że to już nie jest taka atrakcja. Dwa lata w rzędu wystarczyły. Plus imprezy u kogoś. 30 października idziemy na urodziny do dzieciaków z Londynu. Dla odmiany na kręgle. A może w listopadzie już zorganizujemy jakieś wyjście do sali zabaw i zaprosimy kilka osób z klasy.
Prezenty wymarzone były, tort był. I jeszcze się trafiło wyjście do MD.
Tylko tatuś jak zwykle nie zadzwonił, ale wspomniała o tym tylko raz.
Bardzo się starałam, aby nie miała czasu o tym myśleć.
Między innymi dlatego, że jesteśmy na etapie "nienawidzę". Różnych rzeczy, sytuacji i osób, a wyżej wymienionego za to, że "go nie ma i nawet nie zadzwoni".
Rozmawiam i tłumaczę, na ile mogę, ale nie ma co ukrywać, że jest łatwo.
W różnych tematach zresztą.
Nie wiem jaki na to wszystko ma wpływ ogólna sytuacja, na ile ognisty temperament, a na ile geny...
Nabrałam jednak pewności, że bez psychologa się nie obędzie.
Ale to temat na oddzielny post, o ile w ogóle...
Poza tym robiliśmy drugie podejście do nauki pływania. I chyba nauka w formie lekcji indywidualnych trafiła w gust córki. Ona i trener. Przynajmniej nie uciekła z basenu jak dwa tygodnie temu. Bartek twierdzi, że znalazł sposób, żeby się w nią dogadać, choć łatwo nie będzie. Tanio niestety też nie, bo lekcja 60 płn (w karnecie za 10 spotkań) plus wejście na basen... jakieś pytania?
Aż z rozpędu wybrałam się na zakupy. Tylko kurtka i spodnie. Karta kredytowa przyjmuje wszystko ;-)
Zimno się zrobiło. Mamy sezon aspiryny. Używam sporadycznie, ale kilka razy ostatnio mi się zdarzyło i mój żołądek zaczął się buntować. A może to stres? Atrakcji mi córka nie żałuje.
Ze spraw przyjemnych zdecydowanie wspaniałe wieczory. Takie jak lubię... mrrr.
Choć tyle, bo generalnie życie w biegu, w tempie które trudno wytrzymać.
Oglądałam w dd.tvn.wypowiedź psychologa w sprawie dziewczynek wychowujących się bez ojców i twierdził on, że najważniejszy jest fakt aby wychować córkę tak iż jest "wartością samą w sobie" i nie potrzebuje do tego ojca by tak było i rzeczywiście jest to prawda bo miałam przyjaciółkę która wychowywała się bez ojca (oprócz miłości ojca niczego jej w życiu nie brakowało) i w latach późniejszych jeśli tego faktu się nie wypracuje bardzo się odczuwa i przeżywa dlatego myślę, że bardzo dobry specjalista byłby dla Laury bardzo wskazany, żeby radziła sobie jak najlepiej w życiu bez ojca. PS. Ja bym też wolała lekcje indywidualne...wie dziewczyna co najlepsze...;)
OdpowiedzUsuńNawet najlepszy specjalista nie jest w stanie wyjaśnić dziecku dlaczego kiedy dzwoni do ojca ten odkłada słuchawkę. Dziecko każde mijanie się w prawda czuje na odległość.
UsuńOczywiście, że tak Aniu, zgadzam się z Tobą całkowicie. Takiego postępowania i temu podobnego nic i nikt nie jest w stanie wytłumaczyć bo draństwo jest draństwem i co tu tak naprawdę tłumaczyć?. Ja tylko miałam na myśli fakt, że dobrze jest próbować sobie pomóc jeśli można i myślę, że dobry specjalista zawsze by coś pomógł.To tylko była sugestia.
OdpowiedzUsuń