wtorek, 20 maja 2014

Nie wnikając w szczegóły

Siedzę na bombie zegarowej.
Dobrze, że nie sama, ale żadne to w zasadzie pocieszenie.
Obawiam się, że pieprznie w najmniej odpowiednim momencie. Norma.
Koniec tematu. Nawet nie chcę o tym myśleć. Nie za bardzo się jednak da nie myśleć.
Poza tym piękne lato. Wisła wylała. Żyć, nie umierać.

3 komentarze:

  1. zawsze pieprznie w najmniej odpowiednim momencie
    a niemyślenie :) - wierz mi - można wytrenować, ale trzeba w to włożyć nieco siły i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nic nie jest pocieszające kiedy siedzi się a bombie. Grunt, żeby z niej zejść zanim wybuchnie. Tego Ci życzę :)

    U nas wczoraj 28 stopni...a ja śmigałam po mieście w koszuli z długim rękawem...;/
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie da się powstrzymać odlicznia...może zegar wyłączyć;)

    OdpowiedzUsuń