piątek, 11 marca 2016

Do...

Zakopanego wracamy w maju. Na przedłużony weekend. Taki jest plan.
Już nie narty, tylko basen i trochę chodzenia.
A tymczasem czekam niecierpliwie czekam na dzisiejszy wieczór i cały weekend... trochę się za sobą jednak stęskniliśmy ;-)

5 komentarzy:

  1. Kocham Zakopane! Nawet ostatnio mojemu Panu Mężowi mówiłam, że chętnie bym wyskoczyła, ale do porodu już się nigdzie w dalszą podróż nie ruszam, a po porodzie tak zaraz też pewnie nie, a tym bardziej w góry, gdzie tyle chodzenia. Pozostanę więc w tym roku przy opcji morze:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łeee...a ja tam w góry to tak tylko służbowo. Jesteśmy towarzychem nizinnym..

    facet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też generalnie morze, ale wieki nie byłam w górach o innej porze jak zima/przedwiośnie, więc na te trzy/cztery dni chętnie wyskoczę, Na Giewont wchodzić na pewno nie będę ;-)

      Usuń
  3. oj bardzo dawno temu byłam w Zakopcu - nawet na Giewont wlazłam! mnie przerażają te tłumy wszędzie, brak możliwości dostania się do restauracji...nie wiem jakie Ty masz wrażenia? mi tak znajomi opowiadają no i te zabójcze ceny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżdżę zawsze "po sezonie" tzn. po wszystkich feriach. W maju też wybieram się w normalny weekend, nie długi. Tak, że spoko, żadnych problemów. A ceny jak w kurorcie ;-)

      Usuń