Do tej pory tego nie odczuwałam, ale teraz kiedy dużo więcej jeżdżę po mieście w ciągu dnia widzę korki. Nie przeszkadzają mi za bardzo, bo i nie stoję w nich nie wiadomo ile, ani w zasadzie mi się nie spieszy.
Poza tym fajnie obserwuje się innych ludzi zza szyby samochodu. Czasem on się uśmiechnie, a czasem ja...
W głośnikach zupełnie przypadkowo, bo to nie moja bajka: "Tylko dla orłów" - tekst szalenie motywujący i dający kopa.
"Le Beaujolais Nouveau est arrivé!"
masz dobrze w życiu skoro przeważnie nigdzie się nie spieszysz
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu tak
OdpowiedzUsuńmoje miasto jest szerokie, dużo parkingów, ale z racji przebudowy głównej drogi zaczęło się korkować, choć podobno takie korki to nie korki
OdpowiedzUsuńa jednak jak mam przed sobą pare aut na rondzie to już się denerwuje
w Warszawie bym zwariowała
KK
OdpowiedzUsuńkorki u nas na prowincji to nawet pewnie trudno korkami nazwać hihihi :)
Samochodem jeżdżę od czasu do czasu ale mam takiego farta, że za każdym, ale to za każdym razem wyłapię jak ktoś w innym aucie siedzi i myśli, że nikt go nie widzi, jakby nie oddzielała nas zwykła szyba tylko gruby mur i ... dłubie w nosie. Uchhh!
OdpowiedzUsuń