wtorek, 7 października 2014

Z tyłu głowy...

... jedna myśl.
Nie potrafię sobie wyobrazić bólu matki, która wie, że opuszcza swoje dzieci.
Tak samo, jak nie potrafię sobie wyobrazić rozpaczy tych dzieci.
Taka sytuacja mnie po prostu przerasta.
Wolę nie myśleć. Choć nie bardzo to wychodzi.
Jedyny "pozytyw" - zmusza do myślenia i zastanowienia się: po co ten ciągły pęd, że chyba warto jednak zwolnić i docenić coś zupełnie innego.

Zbyt wielka empatia trochę przeszkadza.
Już nie pamiętam, jak to kiedyś Karola ujęła. Nie ważne.
Taka sytuacja: Laura zaprasza koleżanki i kolegów z klasy na swoje przyjęcie urodzinowe. Nie wszystkich, wiadomo, nie wszystkich  lubi, nie ze wszystkimi się bawi. Ilość miejsc także ograniczona, bo mamy też gości z rodziny. Poza tym to jej przyjęcie, jej goście.
Uprzedzam, żeby zrobiła to w miarę dyskretnie, nie wrzeszczała na pół szkoły, że rozdaje zaproszenia. Żeby tym niezaproszonym nie było przykro, tłumaczę.
No prawie sukces, bo jest też jedna "tragedia", łzy...
W domu tłumaczy mi: Bo Julka ciągle się obraża, jest zła, nie zaprosiłam jej, bo zepsułaby mi urodziny.
Rozumiem, choć ma wrażenie, że czuję się w tej sytuacji mniej komfortowo niż moje dziecko.
Gdyby była taka możliwość: nie wiem, lato, spotkanie zorganizowane w parku czy na placu zabaw, mogłaby zaprosić nawet całą klasę. Sytuacja jest jednak inna.
Z drugiej strony życie jest tylko życiem, "porażki" coraz częściej będą na porządku dziennym, te mniejszego i te całkiem dużego kalibru. Być może moje dziecko kiedyś nie zostanie gdzieś zaproszone, będzie mu smutno, przykro... i będzie musiało to przeżyć.
Kurcze, wiem że całego świata nie zbawię, ale tak mi jakoś byle jak ogólnie...

7 komentarzy:

  1. Skoro brak zaproszenia Julki to decyzja Laury, to nie pozostaje Ci nic innego jak wspierać ja w tym co robi, bo właśnie uczy się czegoś bardzo, bardzo ważnego: podejmowania własnych, samodzielnych decyzji, asertywności i być może również odpowiedzialności za własne decyzje :)

    życzę pozytywnych rozwiazań i samych urodzinowych wspaniałości dla Laury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to bywa z takimi imprezami, na jedne bedziemy zaproszeni na drugie nie. Dzieci muszą się tego nauczyć choć to nie jest łatwa lekcja...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma co się przejmowac. Nie da się zaprosić wszystkich i tyle. Nie ma co przeżywać. Mało tego, ja uważam, ze to bardzo dobrze, ze nie masz możliwości zaproszenia całej klasy, bot o Laure uczy, że trzeba wybierac, tak jak w dorosłym życiu. Kiedyś musi się na to przygotować, a nie ejst dobrze trzymać dziecko w szklanym kloszu, które póżniej doznaje szoku, jak się dowiaduje jak świat wygląda...

    Nie martw się, takie jest życie. I już :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu ja też nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego bólu i nawet nie chcę. Zdruzgotała mnie wiadomość o śmierci Ani Przybylskiej, nie mogę dojść do siebie, nie pojmuję dlaczego takie zło spotyka normalnych, dobrych ludzi...koszmar :(

    Co do przyjęcia Laury to fajnie, że sama pojęła taką decyzję, miała swoje powody i już.

    OdpowiedzUsuń
  5. facet:

    Elfica... codziennie w Polsce umiera na raka wiele takich "Ań Przybylskich". Ona była ładna, młoda, popularna... o pozostałych się nie mówi i... nie myśli (poza najbliższymi). Codziennie umiera lub ginie w Polsce wiele osób, których czas jeszcze nie nadszedł.. Takie jest życie.

    Sara.. Niedawno czytałem o kobiecie, której rodzice zginęli w wypadku gdy ona miała 3 lata.. Potem była w rodzinie zastępczej w której czuła się obco, ale mimo wszystko pokochała swoich opiekunów (nowych rodziców) i to mimo, ze oni lepiej traktowali chłopca, którego wzięli z domu dziecka w tym samym czasie. Częściej przytulali, głaskali, bawili się z nim itd.

    OdpowiedzUsuń
  6. do faceta

    pracuję w firmie gdzie codziennie słyszę o chorobach nowotworowych, widziałam wiele chorych osób, słyszałam o młodych osobach śmiertelnie chorych o ich rodzinach, maleńkich dzieciach, które osierocają...znam ten temat dobrze i zawsze to przeżywam. Odnośnie Anny Przybylskiej to bardziej mnie to dotknęło dlatego, że też jestem mamą małych dzieci - wiem, że jest wiele tragedii, które dzieją się codziennie ale nie mówi się o tym w TV bo o wszystkim się nie da powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do faceta

      u mnie w rodzinie też była podobna tragedia: kuzynka zmarła na białaczkę, osierociła 8letnią córkę...

      Usuń