Za kilka godzin trzeba wracać do rzeczywistości.
Ale na razie... hmmmm....(ponieważ nauczyłam się zbytnio tu nie uzewnętrzniać, co może dawać wrażenie "nic się nie dzieje i jest ogólnie nudno", szczególnie gdyby tak zacząć porównywać z tym co kiedyś... ale to dość mylne wrażenie na szczęście)... powiem tak: TAKA namiętność, leniwy seks, spełnienie... jest magicznie, i nic nie chcę zmieniać.
Wystawiam twarz na chłodny jesienny deszcz.
To wszystko w pakiecie jest lepsze niż najdroższe SPA.
Nie chce się wracać.
Mam nadzieję, że jutrzejsza sprawa w sądzie to będzie dla mnie tylko zwykła formalność.
Tym razem nie spędza mi ona snu z powiek.
Sąd powinien działać w interesie dziecka, ale nie wiem jak się odniesie do nieobecności uczestnika postępowania, który miałby najwięcej do powiedzenia w sprawie - czy wystarczą tylko informacje, które są wiarygodne, bo jest do nich oficjalny dostęp? Zobaczymy, czy uda się załatwić sprawy za pierwszym podejściem.
Trzymam kciuki za rozprawę.
OdpowiedzUsuńtakie przedpoludnie to ja rozumiem! trzymam kciuki za jutro!
OdpowiedzUsuńNo to trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :) dobrze przynajmniej że weekend Cię lekko przed ewentualnym stresem rozluźnił :)
OdpowiedzUsuńKK
Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńpierwszy akapit to dla mnie opis pełni szczęścia :)
OdpowiedzUsuń