poniedziałek, 17 listopada 2014

Jesienne przedpołudnie

Za kilka godzin trzeba wracać do rzeczywistości.
Ale na razie... hmmmm....(ponieważ nauczyłam się zbytnio tu nie uzewnętrzniać, co może dawać wrażenie "nic się nie dzieje i jest ogólnie nudno", szczególnie gdyby tak zacząć porównywać z tym co kiedyś... ale to dość mylne wrażenie na szczęście)... powiem tak: TAKA namiętność, leniwy seks, spełnienie... jest magicznie, i nic nie chcę zmieniać.
Wystawiam twarz na chłodny jesienny deszcz.
To wszystko w pakiecie jest lepsze niż najdroższe SPA.
Nie chce się wracać.

Mam nadzieję, że jutrzejsza sprawa w sądzie to będzie dla mnie tylko zwykła formalność.
Tym razem nie spędza mi ona snu z powiek.
Sąd powinien działać w interesie dziecka, ale nie wiem jak się odniesie do nieobecności uczestnika postępowania, który miałby najwięcej do powiedzenia w sprawie - czy wystarczą tylko informacje, które są wiarygodne, bo jest do nich oficjalny dostęp? Zobaczymy, czy uda się załatwić sprawy za pierwszym podejściem.

6 komentarzy:

  1. takie przedpoludnie to ja rozumiem! trzymam kciuki za jutro!

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki :) dobrze przynajmniej że weekend Cię lekko przed ewentualnym stresem rozluźnił :)
    KK

    OdpowiedzUsuń
  3. pierwszy akapit to dla mnie opis pełni szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń