czwartek, 27 listopada 2014

Pod górkę

Wszystko.
No może tylko dużo. Jak dla mnie - za dużo!

Blog skończył 11 lat. Nastolatek. Zapomniałam. Dopiero, jak przeczytałam posta u Alicji, to mnie oświeciło.

Tapeta, którą wybrałam ma 53 cm szerokości. Niby standard. Ale ściana ma 78 cm. Trzeba ciąć, sztukować, dopasowywać wzór. Taaaa.... a miało być tak pięknie, prosto i szybko.
Psycholog w sobotę rano. Trzeba będzie się wyspowiadać ze swojego życia. I nie tylko. Więc trzeba będzie opowiedzieć o swoich domysłach i przypuszczeniach. No dobrze, w słusznym celu - trzeba pomóc dziecku. Ale weekend muszę skrócić i się ogarnąć.

Jestem w trójce klasowej (w przedszkolu była rada rodziców). Nikt się nie chciał zgłosić, a przecież trzeba tym dzieciakom jakoś zorganizować fajne funkcjonowanie w szkole, więc... no dobrze, wspólna inicjatywa z dwoma koleżankami, tylko kiedy ja znajdę na to czas?
Pozytyw z tego taki, że jednak więcej zajęć = mniej myślenia. No! - właśnie dziś mam zakupić pisaki cukrowe, bo dzieciaki będą jutro ozdabiać pierniki na choinkę.

A przy okazji: w teście gotowości szkolnej Laura zdobyła najwięcej punków w całej klasie - 57/65.
Braki ma w samoobsłudze (kłania się wyręczanie dziecka we wszystkim, bo ciągle brak na coś czasu), utrzymaniu równowagi (a balet???), utrzymaniu porządku, orientacji na kartce papieru i rozróżnianiu stron prawa/lewa. Pozostała część klasy miała poniżej 50 pkt. No tak - mam inteligentne leniwe dziecko. Żeby jeszcze to dziecko było ciut bardziej posłuszne i mniej wybuchowe. Umiało się choć trochę opanować i nie wszczynało karczemnej awantury o byle pierdołę. To obyłoby się bez psychologa. No ale, po kimś się pewne cechy dziedziczy....

No właśnie z tematów powiązanych wraca temat taty. Podpytuje o niego ostatnio dość często, dlaczego tak długo nie przyjeżdża, mówi, że musi zadzwonić (dzwoń kochanie, i tak nie odbierze...)Dobrze, że nie drąży jakoś głęboko, ale też nie mogę jej zbywać milczeniem, bo widzę, że sprawa ją zaczyna żywo interesować (a mieliście ślub?, czy tata ma żonę...?), a zaraz wyjdzie temat rodzeństwa, o którym jeszcze nie miałam okazji jej powiedzieć - i chyba po prostu wspomnę mimo woli przy takiej rozmowie, żeby zaczęła się oswajać z tematem).
To wszystko oczywiście jest wpływ szkoły, bo: Czarek nie mieszka z mamą, tylko z wujkiem - bo mama nie umie się nim zajmować; Zosia ma inne nazwisko niż jej mama, ja też - dlaczego?; Maja widuje się z tatą tylko w weekendy....itd., itd. Mają dzieci tematy do rozmów! - życie jednym słowem.

A w życiu obecne są różne sprawy. Np. seks i narkotyki.
Sprawa narkotyków została poruszona w szkole - były spotkania z policją i strażą miejską; co dzieci powinny robić jeżeli zauważą podejrzane sytuacje lub nieznajome osoby, komu o tym powiedzieć, jak się zachować.
A seks? Tu podejrzewam TV.
- Mamo, a jedna 15-latka uprawiała ze swoim chłopakiem seks w łazience...
Dziecko bada wyraźnie moją reakcję.
- Tak? Kochanie, mówisz o czymś, a czy wiesz co to znaczy?
- Wiem, noooo.... całowali się.
Yyyyyyyyyy....
Matko dziecko, masz dopiero 6 lat - ja w twoim wieku... - nie, nic takiego nie powiedziałam. Bo co to da? Moja córka ma kolegów, w I i II klasie też. Chodzą razem na judo. Ona jest małą kokietką, więc ich zaczepia, a oni nie pozostają dłużni. Oblewanie się wodą czy chowanie ubrania to norma. A potem słyszę: proszę pani, a Laura to się Kubie podoba.
No! No comment.

No i gwóźdź programu (albo do trumny).
W tym roku zupełnie zapomniałam o Beaujolais Nouveau - przeszło bez echa!
Muszę kupić i nadrobić - tak do Bożego Narodzenia teoretycznie mam czas.

3 komentarze:

  1. To dopiero początek, potem będzie jeszcze gorzej...ja się dowiedziałam ostatnio, że Niuniek ukradł koleżance całusa :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana pierwsze całowanie z języczkiem to Młody przerabiał w zerówce z najładniejsza dziewczynka w przedszkolu... szło mu lepiej niz jego ojcu... acz, czy jakaś powtórka była tego nie wiem... choć teraz, gdy ma 18 lat to juz nie byłoby raczej niczym nadzwyczajnym

    Jedna rada: nie pouczaj, nie zabraniaj i nie pokazuj nerwowych reakcji :), spokojnie rozmawiaj - bez tematów tabu - dobieraj słowa i zdania do wieku Laury, ale zawsze trzymaj się prawdy i faktów... to zapewni ci dobry i stały oglad na to co się z nia dzieje :)

    Nie opowiadaj bajek o pszczółkach i ptaszkach, bo to już nie to pokolenie i... jak tak zrobisz to za kilka miesięcy (lub lat) może ciebie 'wyśmiać', że się nie znasz. ;) a w tym temacie warto być autorytetem niż kumplem lub zgredem i "starym co tylko truje"

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawę taty i rodzeństwa zostawiłabym na bliżej nieokreśloną przyszłość. Mówiąc córce, jeszcze malutkiemu dziecku, prawdę wywołasz u niej tylko poczucie odrzucenia, bo dlaczego są gdzieś ludzie - jej rodzina, jakby nie patrzeć, i nie dążą do kontaktu z nią, a wręcz unikają go („…i tak nie odbierze…”). To może być dla niej za trudne do ogarnięcia i zrozumienia na tym etapie. Pamiętaj, że słowa prawdy nie są piękne, dzieci chłoną wszystko jak gąbka, a w przyszłości tym emanują i rzuca to cień na ich dorosłość. Im mniej znają szczegółów życia dorosłych, tym spokojniej rosną i dojrzewają do momentu, w którym prawda okaże się do zniesienia, zrozumienia i zaakceptowania, bez burzy mózgu, buntu i żalu do całego świata „dlaczego mnie to spotkało”, to nie fair. Trochę empatii i zrozumiesz o co mi chodzi.
    Pozdrawiam,
    rozsądna matka

    OdpowiedzUsuń