Za długo to trwa.
Drażni mnie taka bezczynność.
Muszę podziałać.
A przynajmniej sprawdzić, jak wygląda sytuacja.
Trzymać rękę na pulsie...
Wlecze się jak żółw, ale dobrze, że w ogóle coś niby do przodu.
Inna kwestia, że niedokładnie tak, jak tego oczekiwałam.
No nic, w razie czego trzeba będzie ponownie użyć "mniej konwencjonalnych" metod.
Ale dam sobie jeszcze moment, poczekam chwilę na rozwój wypadków.
Czyim pulsie? ;)
OdpowiedzUsuńKK
OdpowiedzUsuńa ja nie widze co jest dopisane?
I jak wiadomo coś, dowiedziłaś się czegoś?
a o co chodzi Aniu? piszesz tak zagadkowo
OdpowiedzUsuń