środa, 5 lutego 2014

W związku ze związkiem, bez żadnego związku

Kieliszek różowego wina.
Jeden, drugi, trzeci...
Coś zrozumiałam, coś stało się jeszcze bardziej niezrozumiałe.
To i tak teraz już bez znaczenia. Poza głupią satysfakcja podszytą cieniutko goryczą porażki.
Ale jak zawsze procentuje kapitał, który... chciałabym powiedziedziec, że dostałam w prezencie, ale tak naprawdę słono za niego zapłaciłam. To nic. Mam i już.
Moją bazę (choć ona dyskusyjna i ulotna), i wiarę, świadomość, że tak właśnie dokładnie jest.
To wszystko wymaga jednak 10 godzin snu na dobę, zero stresu i sporo wolnego czasu.
Coś za coś.
Naprawdę potrzeba dużej determinacji, żeby nie polec na tym polu.
Więc kołdra, dwa kocyki, butelka wody mineralnej.
Dziesięcigodzinnej normy dobowej i tak dziś nie wyrobie ;-(
♡♡♡
A w ogóle to chciałam o czymś zupełnie innym.
Że weekend był fajny. I "Jezioro Łabędzie" w Palladium świetne. Z atrakcjami w formie zdjęć z artystami, autografami i w ogóle. I szykujemy się teraz na "Kopciuszka" w kwietniu. I choinka w końcu rozebrana, że jakoś pusto się zrobiło. A dziś bal karnawałowy w przedszkolu był. I strój wypadł świetnie. A w czwartek mamy dzień otwarty w jednej z potencjalnych szkół. I chcę już weekend kolejny, bo plany są ;-)

2 komentarze:

  1. dobrze, że mamy jako takie doświadczenie w życiu i już nie dajemy się złapać i wierzyć w jakieś dyrdymały

    OdpowiedzUsuń
  2. Od weekendu do weekendu, od planów do planów... dobrze, że chociaż to jest :)

    OdpowiedzUsuń