Mój organizm ciągle działa bez zarzutu. Idealnie, bardzo precyzyjnie. Co do dnia.
Czyli tym razem moje hormony siedziały cichutko jak myszki.
I dobrze. Bo w przypływie furii mogłabym kogoś zabić.
A za miesiąc będzie już inaczej (chyba?).
Ściągnęłam go myślami. Mojego firmowego informatyka.
Do przyszłego tygodnia mam czas na zastanowienie się, co z tym fantem zrobić.
Kilka miesięcy temu odpuściłam, bo... bo to było kilka miesięcy temu, bo usłyszałam przez telefon jakiś głupi wyrzut - ALEŻ GROTESKOWO TO TERAZ BRZMI!!!, bo... byłam po prostu naiwną idiotką.
Może tym razem jednak pociągnę temat?... towarzysko, zupełnie na luzie.
Boże ja myślałam , że wczoraj rozniosę chałupę..do wieczora..potem już ulżyło...jak co miesiąc..:) Wkurza mnie to cholernie, bo czasami daję w kość dziewczynom..niepotrzebnie zresztą...
OdpowiedzUsuńW sumie jeśli towarzysko i nie zobowiązująco potraktujesz temat , to może i lepiej..Zawsze masz otwarte drzwi..w którąś stronę...
tym razem się nie daj ;-)
OdpowiedzUsuńtwarda BĄDŹ